Historia Świętego Kazimierza Królewicza
Święty Kazimierz Królewicz przyszedł na świat 3 października 1458 roku na Wawelu. Był drugim z kolei, spośród sześciu synów króla Kazimierza IV Jagiellończyka – potomka Władysława Jagiełły i Zofii Holszańskiej – oraz Elżbiety Rakuskiej, córki cesarza Niemiec Albrechta II, nazywanej „matką Jagiellonów”.
Przez pierwsze dziewięć lat życia wychowywała go matka, kobieta mądra i pobożna, która swoim dzieciom, sześciu synom i siedmiu córkom, wpajała cnoty chrześcijańskiej miłości i miłosierdzia. Zresztą obydwoje rodzice królewicza słynęli z życia skromnego, pobożnego i czułego na krzywdę ludzką.

W 1467 r. król Kazimierz Jagiellończyk powołał na pierwszego wychowawcę i nauczyciela czterech swoich synów (Władysława, Kazimierza, Olbrachta i Aleksandra) księdza Jana Długosza, kanonika krakowskiego, wybitnego historyka.
Nauczanie królewskich synów obejmowało historię starożytną, łacinę, literaturę klasyczną, retorykę i teologię, a dodatkowo praktyczne zapoznawanie się ze sztuką rycerską. Spośród czterech braci od początku najzdolniejszym okazał się dziewięcioletni Kazimierz.
Był młodzieńcem szlachetnym, rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu – zapisał Długosz o Kazimierzu.
Rzeczywiście Kazimierz był uczniem bardzo pojętnym i wyróżniał się zdolnościami. Jednocześnie dojrzewał duchowo, wiele czasu spędzał na modlitwie i przed bramą katedry – tak czcił Najświętszy Sakrament. Swoimi oszczędnościami hojnie wspierał ludzi biednych.
W 1475 roku do grona nauczycieli synów królewskich dołączył znany humanista, Kallimach (Filip Buonacorsi). Król chciał bowiem, by jego synowie otrzymali wszechstronne wykształcenie. Ochmistrz królewski zaprawiał ich również w sztuce wojennej.
Z woli rodziców królewicze mieszkali w czasie nauki poza stolicą. Chowano ich w surowej prostocie: w lecie nosili odzież ze zgrzebnego sukna, zimą za okrycie mieli kozie kożuszki. Jedynie w czasie uroczystości dworskich ubierani byli jak na synów królewskich przystało – w jedwabie i szkarłaty. Pokarmy były niewyszukane, posłania twarde, a czas odpoczynku i rozrywki krótki. Tę skromność życia Kazimierz zachował już na zawsze, do końca żył skromnie i stosował wszelkiego rodzaju dobrowolne umartwienia.
Już wtedy Jan Długosz uważał, że jest to dziecko niezwykłe, ze znamieniem przyszłej świętości.
Po przyjęciu pierwszej Komunii Świętej Kazimierz długo leżał u stóp ołtarza, pragnąc okazać wielkie uszanowanie i wdzięczność na niewysłowioną łaskę. Ze wszystkich zajęć najbardziej lubił pogrążać się w modlitwie. Często wychodził przed wschodem słońca do kościoła, gdzie z zakonnikami odmawiał modlitwy poranne, słuchał Mszy Świętej i przyjmował Komunię Świętą. Potem szedł do szpitala miejskiego i rozdawał chorym wszystkie pieniądze otrzymane od ojca na własne potrzeby. Kiedy ubodzy z wdzięczności całowali go po rękach, usilnie prosił ich, by tego nie robili. Pobożność jego stale rosła.
Kiedy dowiedział się, jakie łaski zlewa Duch Święty na człowieka w sakramencie bierzmowania, prosił rodziców, żeby pozwolili mu przystąpić do tego sakramentu. Oddano go więc pod opiekę księdza Jana z Kęt (kanonizowanego w 1767 roku), który już wówczas słynął z pobożności i cudów. Przez kilka dni przygotowania Kazimierz pościł i gorąco się modlił, aby godnie przyjąć sakrament. W ubogiej celi świętego kapłana uczył się pokory i chrześcijańskiej pobożności, którą zachował do końca życia.


W 1471 roku brat Kazimierza, Władysław, został koronowany na króla czeskiego. W tym samym czasie na Węgrzech wybuchł bunt przeciwko królowi. Na tron zaproszono Kazimierza. Jego ojciec chętnie przystał na tę propozycję. Kazimierz wyruszył razem z 12 tysięcznym wojskiem, by poprzeć zbuntowanych magnatów, pragnących zrzucić z tronu panującego Macieja Korwina. Jednak król Maciej dysponował znaczną siłą zbrojną, wojsko polskie musiało więc wycofać się. Maciej grał na zwłokę, a tymczasem polskie wojsko uległo rozprzężeniu i demoralizacji. Także magnaci ostatecznie wycofali swe poparcie. A kiedy wreszcie żołnierze, którym długo nie wypłacano żołdu, zaczęli dezerterować, Kazimierz zmuszony był wycofać się. Wrócił do Polski bez korony węgierskiej. Było to dla niego przykre, ponieważ pragnął zjednoczenia Węgier, Czech pod panowaniem brata Władysława i Polski pod panowaniem ojca, a potem wspólnego uporania się z nawałą turecką. To rozczarowanie dało mu wiele do myślenia. Jednak pokornie poddał się woli Bożej:
Nie była mi przeznaczona przez Boga korona św. Szczepana. Nie chcę korony okupionej przelewem krwi chrześcijańskiej…
Po tym doświadczeniu Kazimierz wrócił do nauki, która trwała jeszcze do 1475 roku. Potem przebywał z ojcem, który upatrywał w nim swego następcę i wciągał go powoli do współrządzenia. Został jego prawą ręką i był przez niego stopniowo wdrażany w sprawy państwowe.
W 1481 roku z powodu niepomyślnych wydarzeń politycznych na Litwie król zlecił Kazimierzowi wielkorządztwo w Koronie. Przez dwa lata rządy swe sprawował w Radomiu. Zasłynął w tym czasie jako roztropny i sprawiedliwy książę. Obowiązki państwowe umiał pogodzić z bogatym życiem duchowym.
Mimo zainteresowania sprawami publicznymi, władza królewska nie była jego marzeniem. Już wtedy być może czuł, że jemu przeznaczony jest inny tron:
Daj Boże, żeby pan i dobrodziej mój ojciec, którego mi Pan Bóg czcić kazał, jeśli być może, nigdy nie umierał i szczęśliwie królował. Niech ja pierwej umrę, abym na ojca śmierć nie patrzał. Na to królestwo nie jestem łakomy ani sposobny, bo na insze mię Pan Bóg stworzył, które nam Jezus męką swą zgotował. Jest co z samym sobą czynić i nad sobą i złymi swymi skłonnościami panem być. Rządzenie królestwem wielkiej mądrości potrzebuje i ciężki przed Panem Bogiem z tego rządzenia rachunek.
Królewicz nie znosił wokół siebie ludzi żyjących grzesznie, niemoralnie. Upominał ich, nauczał, przemawiał do sumienia, zachęcał by przystępowali do sakramentów i wzywali na pomoc łaskę Bożą. Jego wpływ wielu ludziom pomógł zmienić życie. Tych, którzy się poprawili, darzył wielką życzliwością, ale tych, którzy nie chcieli się zmienić, wydalał z dworu sam lub prosząc o to ojca.

W szczególny sposób ukochał też Kazimierz Królową Niebios – „najdroższą Matkę”. Codziennie śpiewał hymn ku Jej chwale, Jej ślubował czystość i każdego dnia modlił się do Niej.
W okresie wielkorządztwa Kazimierz zaczął chorować. Współczesne źródła podają, że „był trawiony suchotami”. Z tego powodu w 1483 roku ojciec zwolnił go z obowiązków i wezwał do siebie na Litwę, w nadziei, że świeże powietrze przywróci synowi zdrowie. Lekarze zaordynowali mu dobre odżywianie i wesołe rozrywki, na co Kazimierz odpowiedział, że tak właśnie postępuje, bo codziennie odżywia się najznamienitszym pokarmem, tj. Ciałem Chrystusowym, a rozrywek, które lubi, używa do syta. Namawiano go też – dla zdrowia – do małżeństwa, wtedy właśnie powstał projekt ożenienia go z córką cesarza Fryderyka, ale Kazimierz odpowiadał, że woli stracić życie doczesne, niż bezcenne wieczne.
Podczas pobytu na Litwie Kazimierz wypraszał u ojca fundusze na budowę kościołów i klasztorów, a także sprowadzał księży diecezjalnych i zakonnych, aby przygotowali pogańskich Litwinów do chrztu. Gorąco pragnął także zjednoczenia Kościoła Wschodniego z Rzymem, stąd wypływało jego poparcie dla unitów (Kościoła Grekokatolickiego). Jednocześnie tak bardzo słynął z dobroczynności, że powszechnie nazywano go „obrońcą ubogich”. Z początkiem 1484 roku zdrowie Kazimierza uległo wyraźnej poprawie. Król wyjechał więc na sejm lubelski, a królewicz przeniósł się do Grodna, okolicy pięknej i zdrowej.
Jednak w końcu lutego nastąpił kryzys. Król przyjechał do Grodna 1 marca po trzech dniach podróży, by pożegnać się z synem. Zastał Kazimierza gorąco modlącego się, z krzyżem i medalikiem z wizerunkiem Matki Bożej w ręce. Królewicz przyjął sakrament namaszczenia chorych i Komunię Świętą.
„…Opowiedziawszy dzień śmierci swej tym, którzy mu w niemocy służyli […], ducha Panu Bogu poleciwszy wypuścił 4 dnia marca R.P. 1484, lat mając 26.″
– napisał ks. Piotr Skarga. Był pierwszy czwartek Wielkiego Postu.

Pochowano go w katedrze wileńskiej, w kaplicy Najświętszej Maryi Panny, która od tej pory stała się miejscem pielgrzymek.
W 1518 roku król Zygmunt I Stary, rodzony brat Kazimierza, wysłał przez prymasa do Rzymu prośbę o kanonizację królewicza. Leon X na początku 1520 roku wysłał w tej sprawie do Polski swojego legata. Ten, ujęty kultem, jaki tu zastał, sam ułożył łaciński hymn ku czci Kazimierza i napisał jego żywot. Na podstawie zeznań legata Leon X w 1521 roku wydał bullę kanonizacyjną i wręczył ją. przebywającemu wówczas w Rzymie. biskupowi płockiemu, Erazmowi Ciołkowi. Ten jednak zmarł jeszcze we Włoszech i wszystkie jego dokumenty w 1522 roku zaginęły. Król Zygmunt III wznowił więc starania, uwieńczone nową bullą wydaną przez Klemensa VIII 7 listopada 1602 roku w oparciu o poprzedni dokument Leona X, którego kopia zachowała się w watykańskim archiwum.
Gdy w 1602 roku, z okazji kanonizacji, otwarto grób królewicza, ciało jego znaleziono nienaruszone mimo bardzo dużej wilgotności grobowca, a przy nim tekst hymnu ku czci Najświętszej Maryi Panny „Omni die dic Mariae” (Dnia każdego sław Maryję), hymnu, którego autorstwo powszechnie przypisywano Kazimierzowi i dopiero najnowsze badania udowodniły, że był on znany już w XI wieku i którego autorem mógł być św. Anzelm z Canterbury lub Bernard Morlay. Stwierdzono też, że Kazimierza jego wydziela silną przyjemną woń.
Od razu po śmierci przy grobie Kazimierza zaczęły się dziać cuda: nieuleczalnie chorzy i różnego rodzaju kaleki odzyskiwali zdrowie, a zdarzyło się podobno także wskrzeszenie dziecka – małej Urszulki, córki mieszczanina wileńskiego. Uroczystości kanonizacyjne odbyły się w 1604 roku w katedrze wileńskiej.
Został ogłoszony głównym patronem Litwy.
W 1636 roku przeniesiono uroczyście relikwie Kazimierza do nowej kaplicy, ufundowanej przez Zygmunta III i Władysława IV.
W diecezji wileńskiej do dziś zachował się zwyczaj, że w dniu Świętego Kazimierza (4 marca) sprzedaje się obwarzanki, pierniki i palmy; niegdyś sprzedawano także lecznicze zioła.
W 1948 roku w Rzymie powstało Kolegium Litewskie pod wezwaniem Świętego Kazimierza.
W tym samym roku Pius XII ogłosił Świętego Kazimierza głównym patronem młodzieży litewskiej.
W 1953 roku przeniesiono ciało świętego z katedry wileńskiej do kościoła Świętych Piotra i Pawła.
Święty Kazimierz jest też jednym z najbardziej popularnych polskich świętych.
W 1960 roku Kawalerzy Maltańscy obrali sobie Świętego Kazimierza za swojego głównego patrona; otrzymali wówczas część relikwii świętego.
Święty cześć odbiera też za oceanem – w 1907 roku powstało w USA Zgromadzenie Sióstr Litewskich pw. Świętego Kazimierza; jego imię noszą dwie miejscowości: jedna w Wenezueli i jedna w Kanadzie.
W 1948 roku założono w Rzymie Kolegium Litewskie, które nosi imię Świętego Kazimierza, a w 1958 roku poczta watykańska wydała z okazji rocznicy jego urodzin poświęconą mu serię znaczków.
Przez pięć wieków czczony był przede wszystkim jako patron dwóch narodów – polskiego i litewskiego. Jego orędownictwu przypisywano zwycięstwa nad Rosjanami i Szwedami, m.in. pod Połockiem i Kircholmem. Także Jan II Sobieski przed wyprawą na Turków zwrócił się do niego o orędownictwo.
Młodzież prosiła go o pomoc w zachowaniu czystości.
Dzisiaj mówi się, że Święty Kazimierz powinien patronować tym, którzy pełnią służbę publiczną w państwie.


W ikonografii atrybutem świętego jest mitra książęca. Przedstawiany jest także ze zwojem w dłoni, na którym są słowa łacińskiego hymnu: „Omni die dic Mariae” – ku czci Matki Bożej, do której Święty Kazimierz miał wielkie nabożeństwo. Często przedstawia się go w stroju książęcym z lilią w ręku lub klęczącego nocą przed drzwiami katedry – dla podkreślenia jego gorącego nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu.
Imię Kazimierz pochodzi od staropolskich słów kazi – „nakazywać” i mir – „zgoda, pokój” i oznaczać ma „wprowadzający zgodę”.

Modlitwa do Świętego Kazimierza:
Książę niezłomny, Święty Kazimierzu,
Królewski synu i chlubo Ojczyzny,
Jesteś jak gwiazda, która zajaśniała
Nad naszą ziemią.
Żyjąc na świecie, ale nie dla świata,
Wybrałeś drogę pokornej miłości
Wiedząc, że tylko w Bogu jest wesele
I pełnia szczęścia.
Jakże jest trudno wzgardzić zaszczytami
I w głębi serca pozostać ubogim,
Jakże niełatwo wśród młodości pokus
Zachować czystość!
Naucz nas, książę, szukać woli Pana
I czułą matkę znajdować w Maryi;
Ona niech raczy oba twe narody
Ogarnąć płaszczem.
Módl się za nami, Święty Królewiczu,
Bo chcemy z Tobą w niebieskiej ojczyźnie
Pieśnią wdzięczności wielbić Boga w Trójcy
Przez wszystkie wieki. Amen