Dziewczyna z dzbanem
Czyżby kobieta z Sychar?
Na drodze krzyżowej Zygmunta Wierciaka jest kobieta, która zawsze pojawia się z dzbanem. Żaden z Ewangelistów o niej nie wspomina.
Przyglądając się bliżej tej Dziewczynie pomyślałem o Samarytance z Ewangelii według św. Jana. Czytaliśmy ten tekst w III Niedzielę Wielkiego Postu – pierwszą niedzielę bez śpiewania Gorzkich żali…. Pomyślałem też o Samarytance namalowanej 30 lat wcześniej przez Jacka Malczewskiego (Chrystus i Samarytanka, 1910).
Słowo Boże
-
Z Ewangelii św. Jana (J 4, 5-42)
Rozmowa z Samarytanką o wodzie żywej
Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które Jakub dał synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny.
Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: "Daj Mi pić". Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: "Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?" Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami. Jezus odpowiedział jej na to: "O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby Ci wody żywej".
Powiedziała do Niego kobieta: "Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie, i jego bydło?" W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: "Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu".
Rzekła do Niego kobieta: "Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać". A On jej odpowiedział: "Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj". A kobieta odrzekła Mu na to: "Nie mam męża". Rzekł do niej Jezus: "Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem: To powiedziałaś zgodnie z prawdą".
Rzekła do Niego kobieta: "Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga". Odpowiedział jej Jezus: "Wierz Mi, niewiasto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, i takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie".
Rzekła do Niego kobieta: "Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko". Powiedział do niej Jezus: "Jestem Nim Ja, który z tobą mówię".
Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: "Czego od niej chcesz?" lub "Czemu z nią rozmawiasz?" Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: "Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?" Wyszli z miasta i szli do Niego.
Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: "Rabbi, jedz!" On im rzekł: "Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie". Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: "Czyż Mu kto przyniósł coś do jedzenia?" Powiedział im Jezus: "Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli".
Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: "Powiedział mi wszystko, co uczyniłam". Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: "Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata".
Patrząc na obraz
-
Samarytanka
Stacja: III, V, VI i VIII
Na drodze krzyżowej
Dziewczyna z dzbanem pierwszy raz pojawia się na Stacji III. Stoi za mamą w błękitnej sukni. Patrzy na Jezusa wyglądając zza jej pleców, a może chowając się za nią. W lewej ręce mocno trzyma dzban.
Podczas spotkania z Szymonem (Stacja V) jest kilka zaciekawionych kobiet… są też trzy dzbany. Ale naszej dziewczyny nie ma wśród nich.
Pojawia się ponownie koło Weroniki (Stacja VI). Teraz klęczy. Postawiła dzban na ziemi koło siebie, a uwolnione ręce chce (chyba za wzorem Weroniki) wyciągnąć ku Jezusowi…
Nasz wzrok też kieruje się ku Jezusowi, bo prowadzi nas ku Niemu narastająca biel obrazu: najpierw niewielka biała chustka na głowie naszej bohaterki (nisko, bo ona przecież klęczy), nieco wyżej większa biała chusta w rękach Weroniki i wreszcie, w centrum, Jezus w białej szacie.
Historia kobiety z dzbanem kończy się przy Stacji VIII. Widzimy ją przed „płaczącymi kobietami”. Klęczy w tym samym miejscu co poprzednio, ale tym razem ma nisko spuszczoną głowę. Nie parzy na Jezusa. Wydaje się, że kątem oka widzi tylko dzban…
Ten dzban musi być dla niej ogromnie ważny… Czyżby wspomnienie nawrócenia po spotkaniu z Jezusem przy Studni Jakuba w pobliżu Sychar? I tamto marzenie o wodzie żywej…
Spotkanie przy studni
O tym spotkaniu czytaliśmy Ewangelię w III Niedzielę Wielkiego Postu. Było upalne południe, środek pustego placu, bez ludzi…
Ona przyszła z dzbanem by nabrać wody. Zaczynają rozmawiać o wodzie i pragnieniu – oczywisty temat w takiej sytuacji…
My dziś pewnie zaczęlibyśmy rozmową (także z Jezusem) o wirusie, pandemii oraz pustych ulicach i placach naszych miast…
A spragniony Jezus zmienia temat – Samarytance i nam.
On pomaga w odkryciu naszych najgłębszych pragnień, a nie tylko tych doraźnych. Mówi o wodzie, która jest „obfitym źródłem na życie wieczne” i prawdzie, która jest drogą do Boga.
Taka zmiana tematu nie zawsze jest przyjemna – jak w przypadku Samarytanki. Ona początkowo się buntuje, ale w trakcie rozmowy uświadamia sobie, że Jezus jest po jej stronie. Tak się ucieszyła z tego odkrycia, że – zapomniawszy o dzbanie i o tym po co przeszła do studni – pobiegła opowiadać o Jezusie innym… i wróciła z nimi do Jezusa… a później zabrała do domu swój dzban. Dlatego był dla niej tak cenny.
Okazało się, że coś jest znacznie ważniejsze od wody i pragnienia w środku upalnego dnia…
Czy to ona jest więc tą dziewczyną z dzbanem na drodze krzyżowej w naszym kościele? Nie wiadomo.
Trzy wielkopostne pytania:
- Może i w naszym życiu jest jakiś dzban do zostawienia?
- Czy pamiętam, że spotkanie z Chrystusem jest zawsze niebezpieczne, bo to spotkanie musi spowodować w życiu pewne zmiany?
- Zawsze jest ktoś, w jakimś mieście (jak Sychar), komu muszę zaraz przekazać to, co odkryłem?